poniedziałek, 13 lutego 2012

http://pinup-life.blogspot.com/

Potrafie oddac sie jedynie jednej milosci, ktora jest:
Dlatego na ten czas opuszczam to miejsce i zapraszam zainteresowanych.
Niestety nie moge sie rozdrobnic, chociaz bym chciala.
Do zobaczenia po drugiej stronie mojego bloga.


niedziela, 18 września 2011

pin up spodnie

Przyznam, że nie posiadam.
Raz próbowałam i zamówiłam z Vivien of Holloway ale w kroku miałam coś podobnego do namiotu, więc zrezygnowałam.
Tymczasowo. 
W związku z prośbami 'gdzie - Gdzie - GDZIE' ?!? 
Załączam linki, tu - Tu - TU !!!


180zl lub 220zl






250zl





Od 230zl do 300zl





... plus oczywiście przesyłka Drogie Panie.

sobota, 17 września 2011

ubrania i przedmioty zmarłych ludzi

Mój świat zatrzymał się w tej samej sekundzie w, której dyrektor banku osobiście i bezpodstawnie postanowił zablokować moją kartę kredytową.
Może trochę dramatyzuję...trwało to od piątku do poniedziałku, chociaż miałam wrażenie, że aż cały miesiąc. 
Wstrzymałam wszystkie opłaty za nowo wygrane okazy na eBayu.
Szczęśliwie to już przeszłość.
Jestem usatysfakcjonowaną posiadaczką sukienki w tragicznym dla mnie kolorze, skandalizująco podejrzanym brązowym.




Mój chłopak nazywa ją 'scuba diving dress'. 
Przyznaję, że przeszło mi to przez myśl...
Spędziłam nad nią cały wieczór, łatając drobne przetarcia, przyszywając szlufki i wydłużając. 


Ubrania Vintage tzw. używane, czyli ubrania zmarłych ludzi, 
jak stare samochody stale wymagają napraw.

...oraz posiadaczką lusterka firmy KIGU wyprodukowanego w latach 50-tych. Lusterko jest również puderniczką i pozytywką.
Dawno dawno temu produkcja lusterek kompaktowych mogła okazać się żyłą złota. Rozchodziły sie jak pończochy. Kobiety nosiły je przy sobie i sprawdzały jak wyglądają. Obecnie...cóż, wiele pań nie ma co sprawdzać.




Tak! Udało mi sie upolować nieużywane w oryginalnym opakowaniu oraz bardzo niskiej cenie.
Polecam również ustrzelenie lusterka frimy Volupte





Niepewnym okiem spoglądam na bawełnianą sukienkę z lat 40-tych, może z początku 50-tych, która właśnie do mnie dotarła. 




Szczęśliwie nie ma żadnych ubytków. Jednak pachnie bogatym bukietem papierosowym...
Co nadal nie jest tak tragiczne jak zapach naftaliny roznoszący się nad jedną z moich najpiękniejszych.





niedziela, 28 sierpnia 2011

Faux pas w dobrym stylu


TU, tylko sie przebieramy, Nie ubieramy a Faux pas to cała esencja ekstrawagancji.
Tak jak w zyciu w kreowaniu siebie i swojego stylu tez trzeba miec koncepcje. Puszczamy sie bezpiecznych połączeń, nudnych kolorów i mało ekscutujących form. Opuszczamy szarą bezpieczną strefę.
Tak zwana Pani E., była przyjaciółka, którą spotkałam dawno temu w centrum handlowym, na widok wskazanej przeze mnie torby – białej w zielone i brązowe koliste formy ze srebrnymi akcentami – zapytała retorycznie z negatywnym pokpiwaniem: ‘Ale do jakich butów byś ją nosiła?’.
Pani E. przeszła na ciemną stronę identycznych plastikowych kubków jednorazowych.
Podejrzewam, że może żółte lub czerwone, nawet! W taki właśnie sposób ta torba pozostała jedynie wspomnieniem. 
Wystrzegajmy się rad Pani E., wstrzemięźliwych, zachowawczych, mdłych, pozbawionych przygody. O ile bezpieczniej jest pozostać w mroku i nie narażać się na krytykę, która jest w przypadku glamour podszewką, tym łatwiej nie zaliczać się do glamour ekstrawagantów.
Nie trzymamy się kurczowo połączeń: kolor butów do koloru torebki. 
Ostatnio staram się uruchomić nowy pomysł na siebie – ‘Zostaw torbę w domu’. 
Fatalne zasady to max. dwa kolory na sobie. Ciemne i ostre kolory lakieru do paznokci na wieczór, a ...bezpłciowy...french manicure na dzień. Szminka na dzień lekka, szminka na wieczór ciężka. 
Ja osobiście pomykam w czerwonej szmince grubo przed godziną 12.00, jeśli akurat jestem w rozruchu. Uwielbiam ciężko położony eye liner i białą porcelanową skórę.
(Oczywiście każda dama wie jak umalować się na wieczór.)

Nie mylimy tego z wszechobecnym porno chick!!! Mini odkrywające najczęściej nierówności skóry tuż pod pośladkami możemy pociąć nożyczami, żeby nie kusiło. Namiot tylko w terenie, nigdy na sobie. Nie wychodźmy z domu tylko w rajstopach – ostatni nurt tego wieku. 


Przezroczystość jest jak broń palna, trzeba naprawdę dobrze nią władać aby się nie postrzelić.

Czemu nie spróbować popatrzeć na siebie jak na obraz. Trochę koloru dodać tu i tu i tam. Coś zaskakującego. Coś szokującego za co pani na poczcie może udawać, że nas nie widzi i nie słyszy. Myśl forma – kontrast – biel – czerń – czerwień.
Simon Doonan
Simon Doonan doszedł do wniosku, że wraz z trzydziestymi urodzinami przychodzi czas na wybranie tej jednej jedynej szminki, która będzie z nami zawsze.
- rozmazana na twarzy kiedy będziemy krzyczeć w trakcie porodu
- kiedy będziemy na pogrzebie całować ciała zmarłych rodziców pozostanie na ich policzkach
- jeśli kiedykolwiek zostaniemy zatrzymane za jazdę pod wpływem alkoholu pozostawimy tą szminkę na baloniku.
- ta właśnie szminka będzie wsiąkać w zmarszczki na około ust aż do śmierci
Aby wykonać to zadanie na ‘wybór szminki’ wybieramy się już wstawione. Pani sprzedająca i doradzająca jest ostatnią osobą, którą pytamy o zdanie. Bez presji, ignorując ją spędzamy czas przy jej stanowisku. Najlepiej wymalować sobie różnymi szminkami jedną rękę, potem drugą. Przyjrzeć się nazwom i przede wszystkim tym się kierować. Może Violent Scream albo Funny Face.
Kiedyś utknęłam z Drop Red. Obecnie wszystko wskazuje na to, że umrę z jedną z tych dwóch na ustach: Bingo Russian Roulette i Rouge Flamboyant.

Świat jest pełen nudnych czynności np: trzymanie parasola. Podstawą jest trzymanie go zawsze wyglądając elegancko.


Zawsze lepiej więcej niż mniej. Przesada to moja walka z nudą, która opanowała tą cywilizację, moja ulubiona ścieżka do Faux pas. Taki zgrzyt to przyprawa, pieprzyk. Coś co pozostanie gdzieś tam, w kimś, w jakiejś wewnętrznej warstwie – w jakiej? 
To już nas nie obchodzi.





Kiedy przebrane pojawimy sie ostatecznie na chodniku, nie chowamy się w pierwszym napotkanym sklepie i nie poruszamy sie tylko przy scianach. 

środa, 24 sierpnia 2011

romansuj sama ze sobą i z Bettie Page


Parę lat temu błąkałam się po ulicach Kopenhagi będąc pod stałym wrażeniem. 
Coś scalało cały ten obraz. Identyczność.
Obrzydliwie odpychająca Identyczność
Kobieta Dunka:
- nosi obcisłe jeansy lub obcisłe spodnie z obniżonym krokiem (czy to w ogóle ma nazwę?)
- wielki olbrzymi top w kształcie namiotu
- na to zazwyczaj szeroki za długi dziergany sweter zapinany na kilka ogromnych guzików
- blond poczochrane i zwinięte w coś włosy (przysięgam, gdybym była Dunką farbowałabym włosy na rudo lub czarno)
- płaskie buty, często z odchodzącą podeszwą 
(to pewien typ, nawyk, którego nie rozgryzłam – absolutnie nigdy nie jest to kwestia pieniędzy)
- bez makijażu (lub jest go tonę ale nadal au naturel)

Jest niebezpiecznie podobna do kobiety, która właśnie ją mija i do tej idącej za nią. A ta z kolei przypomina tą stojącą na światłach, która jest identyczna jak jej obok przyjaciółka. 

Zimą na ulicach Kopenhagi odbywa się konkurs butów zimowych. Wszyscy mają te same. 


Ponieważ mężczyźni są bardzo metro i mniej męscy niż najbardziej kobieca Dunka, oni również biorą udział. Wszyscy – dosłownie wszyscy  - mają i noszą całą zimę, wszystkie te lata, te same identyczne buty.
Ci, którzy z pewnością czują w sobie szalejącą duszę ekscentryka, wybierają inny kolor – szary.
Konkurs na torebki został zamknięty lata temu. 99% Dunek, i wszystkich kobiet Azji nosi Louis Vuitton ten sam kolor i kształt oczywiście. 


Te ‘szalejące’ niewiasty wybiorą mniejszą lub większą. W jednym procencie mieści się Burberry i reszta high design. A to dlatego, że Dunki i wszystkie inne Azjatki i Europejki, które porzuciły swój styl na rzecz bycia tłumem, wyznają teorię absurdalnie-droga-torba-równoważy-strój. Czyli: wystarczy, że paraduję z Louis Vuitton trzymając ją przed sobą na widoku a mogę wyglądać jak gówno – w piżamie, bez makijażu, bez uczesanych, umytych? włosów i w ogóle nieumyta?. Moja znajoma była jak najbardziej z siebie zadowolona gdy wybrała się na zakupy z LV w piżamie. ‘Tak jak wstałam! Wzięłam torbę i wyszłam.’ 
Bardzo ważne! Zawsze myj zęby!

Nie mogłam znieść tej jednokolorowej masy idącej w jednym i tym samym kierunku.
Przypadkowo trafiłam do sklepu Goth Style i pierwsza rzecz, której dotknęłam to Bettie Page. Nie, zazwyczaj nie ma ich w sklepach gotyckich. To prawdopodobnie było przeznaczenie. 
Tak właśnie Nie pozostałam Gothem.
Szybko doszłam do wniosku, że wyglądam – sama dla siebie oczywiście – powalająco!


Tak zaczęła się moja miłość do sylwetki wyprodukowanej 60 lat temu.
Niestety Bettie lubi bawić się poliestrem. Właściwie jak myślę o ponętnej z biczem w ręku Bettie Page to nawet pasuje... 


...zimą nie latem i zaraz do prania.
Jeśli ktoś nie boi się podatków to najlepsze szaleństwo jest na www.bettiepageclothing.com
Dla tych, którzy wolą bezpiecznie, jest masa sklepów w Europie, np. Pin Up Parade
Gdzie można znaleźć Stop Staring !!! oraz genialne Genialne GENIALNE płaszcze Trashy Diva!
Ja osobiście posiadam tylko czarny...jak na razie.



Jak przyjemnie byłoby zacząć zakupy właśnie tu. Można troszeczkę się napić Przed tak aby szybko, bez wyrzutów sumienia można było kliknąć Kup – Zapłać – Potwierdź.
!!!Uwaga!!! dlatego istotą zakupów online jest PayPal – jak już wspominała w pakiecie startowym. Ewentualnie, tam gdzie PayPal nie przejdzie, należy wyryć gdzieś pod ręką numery karty kredytowej.

W imię różnorodności kobiety! W imię fantazji!
Obkupcie się po całej długości ciała i wyjdźcie na ulicę. Zrobione na bóstwo idźcie na pocztę wysłać pocztówkę! W czerwonej szmince i rękawiczkach – koronkowych jeśli jest gorąco! 
Dobrze, bez rękawiczek... 
Ale wyjdźcie do warzywniaka po pomidory i czujcie się glamour. Miejcie romans same ze sobą.

Jutro zawsze samochód może potrącić i będzie za późno na noszenie tej cekinowej czerwonej sukni na specjalne okazje wepchniętej na dno szafy z pościelą.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Co to jest Glamour?


Glamour to coś co błyszczy i emanuje w tłumie. Ciężko to dokładnie opisać lub określić ale gdy się spotyka nie ma żadnych wątpliwości. 

Jestem przeciw! prostym wiszącym kłakom niechlujnie związanym w ‘artystycznie’ zebrany kucyk – kudeł. 
Jestem przeciw! jeansom, szczególnie tym z za długimi nogawkami ciągnącymi się jak glut z zebranym błotem. 
Również przeciw! krótkim bluzkom odkrywającym tak zwane balkony i fałdy. 
Przeciw! stringom mającym na celu seksownie wystawać, które budzą we mnie mdłości. Jestem przeciw! mini tak mini, że aż do połowy pośladków. 
Prawdopodobnie oznacza to, ze jestem przeciw Paris Hilton i french pedicure na za długich paznokciach ozdobionych błyszczącym kamyczkiem i z namalowanym kwiatkiem.

Nie interesują mnie tak naprawdę zasady ‘to jest na dzień’ a ‘ to jest na wieczór’. Interesuje mnie jedynie aby czuć się zawsze wyjątkowo i jak najlepiej. Zawsze lepiej niż ostatnio. 
W świecie masowej produkcji bajzlu i kiczu najważniejsze pytanie to ‘co wybrać?’. 
W zwykłych spodniach jeansowych lub tych materiałowych z H&M i tenisówkach byłam zawsze zbyt dostępna dla ludzi. Przyciągałam wszystkich. Zboczeńców, samotnych, psychicznych, agresywnych. Wystarczy, że dosłownie wyrażam się przez ubiór a już naturalnie odrzucam wszystkie podstawowe i podejrzane jednostki. Czuję się świetnie i na dodatek otaczam się niewidzialnym murem, który zapewnia mi spokój.

Kapelusz

Pamiętam zbłąkaną i stłamszoną przez samą siebie młodą kobietę z Rybnika. Opowiedziała mi krótką historię o swojej spełnionej fantazji. Kupiła kapelusz. Zadowolona i zachwycona przeparadowała krótki odcinek i usłyszała ‘to i tamto’, coś o lansowaniu, więc zakopała gdzieś niewinny kapelusz pod tonami ziemi w nocy o północy. Smutno mi kiedy o tym myślę.

Musisz być Czymś, żeby stworzyć Coś.
Ktokolwiek cię ocenia – nie ma racji. Czemu śledzić przekonania osoby z jednym zwojem mózgowym? To prawda... jednak jestem przeciw Paris Hilton. Ale nie oznacza to, że publicznie lub nie, będę osobiście informować o tym każdą jedną zwęgloną twarz z bluzką mikro albo o kształcie namiotu.
Bo tak naprawdę - Kogo to obchodzi?
Ja obchodzę sama siebie i zbyt wiele już widziałam, żeby gorszyć się kimkolwiek. Jednak nadal trochę się dziwię - nigdy nie żałuję - kiedy gorszę innych.
Wystawiam się na ostracyzm i poniżenie. Ale przyznam... nie bardzo mnie to martwi bo sama jestem dla siebie najsurowszym sędzią i śmieję się z siebie najbardziej.
Pamiętam ten dzień kiedy twarze przechodniów zamarły...


Tak, mój ulubiony szary kapelusz ma również nieznośny, grobowo – dekoracyjny plastikowy kwiat z tyłu. Też się śmieję jak na niego patrzę. 
Prędzej się rozpadnę niż go ze wstydem zakopię.

niedziela, 14 sierpnia 2011

Vivien of Holloway

Zawsze warto poszaleć w sklepach internetowych takich jak:
http://www.vivienofholloway.com/
Wszystko szyte jest na wzór sukienek z lat 40tych i 50tych. Ołówkowe sukienki mają specjalne usztywnienia - naprawdę niesamowite! - więc można i trzeba nosić je bez dodatkowych usztywnień i gorsetów.
No może tylko jakiś mocny pas do pończoch, tak dla przyciśnięcia...



Te, które mi się bardzo! to:




Koniecznie trzeba sprawdzić tkanię!! Ja osobiście wybieram te z bawełny.



Zawsze można dobrać bolero - jeśli ktoś już naprawdę Musi.






No i oczywiście spodnie do, których się przymierzam.




Wszystko można zamówić, odmówić, zmienić zdanie i odesłać.