czwartek, 18 sierpnia 2011

Co to jest Glamour?


Glamour to coś co błyszczy i emanuje w tłumie. Ciężko to dokładnie opisać lub określić ale gdy się spotyka nie ma żadnych wątpliwości. 

Jestem przeciw! prostym wiszącym kłakom niechlujnie związanym w ‘artystycznie’ zebrany kucyk – kudeł. 
Jestem przeciw! jeansom, szczególnie tym z za długimi nogawkami ciągnącymi się jak glut z zebranym błotem. 
Również przeciw! krótkim bluzkom odkrywającym tak zwane balkony i fałdy. 
Przeciw! stringom mającym na celu seksownie wystawać, które budzą we mnie mdłości. Jestem przeciw! mini tak mini, że aż do połowy pośladków. 
Prawdopodobnie oznacza to, ze jestem przeciw Paris Hilton i french pedicure na za długich paznokciach ozdobionych błyszczącym kamyczkiem i z namalowanym kwiatkiem.

Nie interesują mnie tak naprawdę zasady ‘to jest na dzień’ a ‘ to jest na wieczór’. Interesuje mnie jedynie aby czuć się zawsze wyjątkowo i jak najlepiej. Zawsze lepiej niż ostatnio. 
W świecie masowej produkcji bajzlu i kiczu najważniejsze pytanie to ‘co wybrać?’. 
W zwykłych spodniach jeansowych lub tych materiałowych z H&M i tenisówkach byłam zawsze zbyt dostępna dla ludzi. Przyciągałam wszystkich. Zboczeńców, samotnych, psychicznych, agresywnych. Wystarczy, że dosłownie wyrażam się przez ubiór a już naturalnie odrzucam wszystkie podstawowe i podejrzane jednostki. Czuję się świetnie i na dodatek otaczam się niewidzialnym murem, który zapewnia mi spokój.

Kapelusz

Pamiętam zbłąkaną i stłamszoną przez samą siebie młodą kobietę z Rybnika. Opowiedziała mi krótką historię o swojej spełnionej fantazji. Kupiła kapelusz. Zadowolona i zachwycona przeparadowała krótki odcinek i usłyszała ‘to i tamto’, coś o lansowaniu, więc zakopała gdzieś niewinny kapelusz pod tonami ziemi w nocy o północy. Smutno mi kiedy o tym myślę.

Musisz być Czymś, żeby stworzyć Coś.
Ktokolwiek cię ocenia – nie ma racji. Czemu śledzić przekonania osoby z jednym zwojem mózgowym? To prawda... jednak jestem przeciw Paris Hilton. Ale nie oznacza to, że publicznie lub nie, będę osobiście informować o tym każdą jedną zwęgloną twarz z bluzką mikro albo o kształcie namiotu.
Bo tak naprawdę - Kogo to obchodzi?
Ja obchodzę sama siebie i zbyt wiele już widziałam, żeby gorszyć się kimkolwiek. Jednak nadal trochę się dziwię - nigdy nie żałuję - kiedy gorszę innych.
Wystawiam się na ostracyzm i poniżenie. Ale przyznam... nie bardzo mnie to martwi bo sama jestem dla siebie najsurowszym sędzią i śmieję się z siebie najbardziej.
Pamiętam ten dzień kiedy twarze przechodniów zamarły...


Tak, mój ulubiony szary kapelusz ma również nieznośny, grobowo – dekoracyjny plastikowy kwiat z tyłu. Też się śmieję jak na niego patrzę. 
Prędzej się rozpadnę niż go ze wstydem zakopię.

Brak komentarzy: