poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Początek

Jakiś czas temu natknęłam się na artykuł o dziewczynie, która stylizuje się na lata 50te(chyba...) i z pewnością uwielbia cały ten vintage look. Niewiele tam było. Jedynie zapewnienia głównej bohaterki o tym jak nigdy nie wychodzi z domu bez pokręconych włosów, wystylizowanej fryzury i czerwonej szminki. Również kilka zdjęć i to wszystko. Po przeczytaniu tego jakoś tak smutno mi się zrobiło.
Z tego co wiem ciężko jest cokolwiek znaleźć w Polsce jeśli kocha się styl Marleny Dietrich i Marylin Monroe. Wiele lat temu opuściłam ten kraj ale dobrze pamiętam jak frustrujące są przeszkody stojące na drodze do spełnienia nawet najmniejszych zachcianek.
Traktuję siebie bardziej jako projekt, obraz, czasem rzeźbę i zapewnia mi to mnóstwo zabawy i satysfakcji. 



Uwielbiam czasy kiedy damy były damami i nigdy nie opuszczały domu (a raczej nigdy nie były..) bez całej eleganckiej powłoki.
Nie trzeba mieć na to więcej czasu ani pieniędzy. Wystarczy, że nie używa się ich jako wymówek i mieści się to w ramach zainteresowań.
Glamour... to coś co błyszczy w tłumie , czasem kogoś wystraszy lub zawstydzi ale zawsze magnetycznie interesuje. Nie wiem czy można się tego wyuczyć ale z pewnością można chociaż dotknąć.


Już jakiś czas temu dałam upust swojej pasji i stworzyłam blog 
,który jest dla mnie  notatnikiem, zapisem wskazówek, zbiorem inspirujących zdjęć itp.
Ostatnio przyszło mi do głowy, że może są gdzieś kobiety, które chciałyby ale nie wiedzą jak i nie bardzo mogą odkąd Polska nie jest najdogodniejszym miejscem jeśli nie niemożliwym na stworzenie stylu wyciętego z lat 40tych lub 50tych i nie chodzi mi o vintage inspired.



Wiedząc to co już wiem mogę z pewnością stwierdzić, ze nie trzeba Polski opuszczać aby osiągnąć cel.




Brak komentarzy: